- Co się stało Jasiu? - spytał Bonifacy.
- Mama chce od nas odejść do zakonu, kłóciła się o to z tatą bardzo głośno.- Żalił się Jasio.
- Na pewno nie, mama jest bardzo dobra i już, dobre mamy zawsze się modlą. Celinka na pewno chce jechać do Ani swojej przyjaciółki z dzieciństwa, która jest w zakonie. -Pocieszał go Bonifacy.
- Ale ona modli się do rzeźby, a ona jest święta, zapala świeczkę. Ona zawsze spełnia nasze marzenia to znaczy mamy, moje i taty.
- Rzeźby zwłaszcza te święte są bardzo mądre i wiedzą, które marzenia spełniać, a które nie - przekonywał Bonifacy.
- Na pewno Bo, jak się mylisz to nie będę miał mamy, mamy wielkie nic z tatą bez mamy.
-Na pewno bączku. - Przekonywał Bonifacy.
- Bo ja też chcę do Ani, razem z mamą. -Przekonywał Jan.
- Masz mnie. Powiedział Bonifacy- Tata będzie bardzo tęsknił za tobą i ja też.
-Wierzę ci Bo. Bo jadłeś dziś myszy? - Spytał Jaś
-Tak nawet trzy. - Powiedział Bonifacy.
-Ha, ha, ha - zaśmiał się Jaś.
- Jedna była w paski i smakowała jak boczek z oliwkami. - Powiedział Bonifacy.
- Ha, ha, hi - śmiał się dalej Jaś.
-Druga była w prążki i smakowała ja makaron z sosem pieczarkowym. - Mruczał Bonifacy.
-Ha, ha, hi - śmiał się Jaś.
- A trzecia była w kwadraty z kołami i smakowała jak szpinak z ziemniakami. - Mruczał Bonifacy .
-Ha, ha, ha hi- śmiał się dalej Jaś.
- Bo a jadłeś kiedyś szczura ?- spytał już całkiem poważnie Jaś.
- Tak oczywiście, nie raz - z całą pewnością zamruczał Bonifacy.
-A jak smakuję? - Zapytał Jan.
- Szczury smakują jak zupa marchewkowa z piernikami. - Opowiadał Bonifacy.
-Pogadasz z mamą żeby nie szła do zakonu ? - spytał znowu strapiony Jaś.
- Oj tam , oj tam, nie martw się. Powiedział Bonifacy - na pewno wszystko będzie dobrze mój głupiutki przyjacielu.
- Kocham cię Bonifacy, pójdziesz ze mną oglądać żaby ?- Spytał Jaś.
- Miło mi to słyszeć - powiedział Bonifacy - Kiedyś ci opowiem jak bardzo miło mi to słyszeć. - Mruczał dalej Bonifacy.