patrzę w te oczy
przyszyte sprośne oczęta dziurawe
szmaty lalki z szarych łat oderwanych pamięci
co szwem pod sukienką po taborecie się wierci
niewymawialnymi dla ofiary w lęk przed ciemnością
rytuałami zaklęto świetlaną przyszłość
tam kiedyś pogrzebano w poznawanych ścianach
tą prześmiewczą wrogą obecność
ona chodzi dookoła mnie i dźga
patykiem nie zabronię jej grać
igrać bawić tu ganiać
przezywać mnie śmiać