błyskiem w sen wszedłeś
z uśmiechem radosnym
oczy pocałunkiem zbudziłeś
usta namiętnoscią nakarmiłeś
tchnieniem delikatnego oddechu
ciało wypiesciłeś
księżyc w pełni obiął nas blaskiem
wtulając w siebie, szczęściem
zapatrzeni uśmiechamy do siebie
na twoim krzyżu liczę paciorki
jakbym na nich grała wstępem
zanim bewstydna miłość wybuchła
leżąc na mnie,równomiernie mówiąc
kochanie
bardziej przylgnąłeś,do ciebie ja
rozkoszy poddając namiętności
silniejszych pocałunków z obcowaniem
ciała
w głębszym oczarowaniu tobą
na porywczość ekstazy,jak we śnie
bez pokrzyku miłość się spełnia
niepojęta roskosz pragnienia żądzy...