Czemu zmarłeś i na grobie leży piękne kwiecie
Czemu osądzasz swego znajomego bliźniego
Nie wyjmiesz belki z oka swego
A swemu bratu chcesz drzazgę wyjąc
Choć nie możesz na oczy goryczy przyjąć
Byłeś człeku wspaniały, ganiałeś w raju
Jedzenia miałeś dostatek w tym cudownym gaju
Kochałeś rośliny zwierzęta
Były dla ciebie jak ludzkie niemowlęta
Lecz teraz nie ma w duszy twojej nic żywego
A w ciele nie martwego
O mój ty Boże zlituj się nad tymi człekami
Bo aż mężczyzna płacze
Ze złożonymi do ciebie rękami
Jak widać nie każdy umarł na duszy
Bo ma otwarte na bliźniego oczy i uszy
Mówię wam pomoc drugiemu wiele nie kosztuje
A osądzanie kogoś życie mu dewastuje