O! Policzek jak mandarynka
Dla mnie jest wstydliwą kobietą
Oj z nie jedną jeszcze zaletą
Bigosem jej głos dla uszu mych
A wargi jej jak w marzeniach twych
Swoimi Oczyma maluje
Złe sny z głowy twej wymazuje
Mi wciąż gra na flecie poprzecznym
I słyszane w uchu mym dźwięki
Są ukojeniem dla mej męki
I weselem dla duszy wiecznym
Ewentualnie czymś bezpiecznym