wijącą się serpentyną
nagich koron drzew
jest ich nieskończenie wiele
nie jedne nader skrzypią
donioślej niż śpiewa wiatr
czy przelatujący ptak
idę drogą, piaszczystą
idę po twardym gruncie miękkim
słońce przyświeca,nade mną
błękit nieba i otchłań
otchłań czystością przejrzysta
a drzewa jak to drzewa
stoją wysokie jak w teatrze
krzesła,przystrojone nadzieją
dla zachowania zdrowia
dają Sosny zapach Świerku...