na dolę i niedolę
z bliskich nikogo nie mam
ni znajomych, serce strapione
miasto przeszedłem
ludzie nie zwracają uwagi
głodny pod drzewem siadłem
oczy zamknąwszy
przywołując młodości wspomnienie
ilu to ja przyjaciół miałem?
ilu im pomagałem kiedy płakali
im dzieciom życzliwie
by z głodu nie płakały
jak dawno to było?
a może mi się śniło?
myśli napełniam myślami;
gdzie ja jestem?
gdzie mój dom?
serce grozą przepełnione
ciało moje utrapione
i nikogo obok
przyjaciele moi przyjaciele
gdzie wy jesteście
gdzie dzieci wasze
gdzie serca obiecane
gdzie jest wasz honor?
z poważaniem ducha
śpijcie słodko
na wypchanych poduchach
i czujcie się
bawełnianym odpadem
gąbczastym i zbitym
cieszcie się zakłamanym życiem
z upojnego nastrojowego tryumfu
'exodus'...