pada sobie równo
i cisza nastała
jakby wszystkich
wywiało,choć wiatru
nie było, pustkowie
opodal zawyło
ochrypłym potworem
ciężkie łzy cisnęły
bąblami gotując
na wodzie
urocze bąble
kręgi tworzą
pod powierzchnią
diabły chlupoczą
gotując się w kotle
swojej zguby
a nade mną diament
cudowny diament
białego złota
w deszczu śle
uśmiech słońca
przeszła fala
bezszelestnie
aura odświeżona
w koło wszystko pachnie
gotowe na przyjście lata