jak woda lustrem klarowna
w oczach się mieni
gwieździstym połyskiem
drogich kamieni
słońce diademem
niczym latarnia morska
swoją rolę spełnia
piękny wrzesień
do panny uśmiech śle
z zielonych traw wianki wije
zimowitkami przystraja
złocisto - czerwonymi liśćmi
od narodzin po życiodajne życie
człowieka uświadamia
co dzień rozpala, tak oczy płoną
o zachodzie słońca szkarłatnie
z rozmysłem i celowo
to wszystko jest jasne
w swojej materii przejrzyste
więc nie ciesz się panno
młodość przeleci, starość przywita
cechą mierzalną wagi
bez aluzji i obłudy
kiedy złocisto - czerwony liść w trawie
w swoim milczeniu przypomina puch marny
tak rozum tego nie pojmie, tylko serce
by na brzmiącego cymbała nie wyjść...