w złocie się mieni w czerwieni
mieni się w blasku słońca
radością życia
i niknie powoli płowieje
niczym człowiek odchodzi
w sypiących się liściach
na wiekuisty odpoczynek
niezawodnie tak niezwłocznie
ginie w spojrzeniu jak kwiat
jak dom w którym rosła miłość
tworząc przytulną rodzinę wesołą
od dziecięcych lat
zrównoważonego życia do przyszłości
jak wszystko pustoszeje
tak tracimy moduł miłości
tracimy jasność dnia
od uśmiechu do łez
gorzkich łez
których nie skosztujesz
nawet gdy zzieleniejesz
jak ciepłe kolory płowieją
tak człowiek bez wiary
Bogiem chciał być
a stał się obrazem miedzianym
co czarnieje udając złoto
kiedy grosz do magnesu lgnie
tak niewątpliwie wartość ma
a gdzie człowiek pośpi dłużej
tam słoneczko w diamencie poczeka...