pod niebem błękitno-białym
słońce świeci, deszczyk pada
kwiat rozkwita drzewo, krzak
jak pierwiosnki zielenieją
od podnóża tęczą kwiatową błyska
aronia już czerwienieje
malina zielenieje
magnolia srebną bielą czaruje
kotki w lutym się marcują
leszczyna swoją kolczykową oliwką
oczy zadziwia, hortensja w zieleni
i forsycja błyskawicznie
słońcem błyśnie przy zawilcu
Wiosna już!
na łące pośrod gór krecich
tęczowe barzanty skrzetem
nawołują kuropatwy na randez-vous
do głosu świstaszek nie brakuje
nie brakuje zewnętrznego blasku
tajemnej miłości z wielkoduszności
co należy do życia rzadkości
z perspektywy wiosennego czasu
na dzień podziwu i romantyczną noc
gdy trawa wydrapana lśni urodnie
to wszystko pachnie już cudownie
już wiosennie!
gdyby jeszcze tak uciążliwe życie
ekluzywne piękno ukazało
radość byłaby najpiękniejsza
na miłości fakt dokonany
bez lekkomyślności, pyszałkowości
jak próżności wręcz głupoty
z chelpliwości nierozumnej podzielności
przy którym traci się aromatu smak
z tak sztucznej barierowości
na naturalny analityczny rozkwit wiosny...