Przepojoną szkarłatem
Skrzydłami biją ptaki
Zlęknione, oszalałe.
Ptaki te karminowe,
Żółte, pąsowe, białe
Piór krople gęste leją
Na domy - ociemniałe.
Jak dziwne świece - ptaki
Z płonącymi skrzydłami
Piór zdradliwie błyszczących
Krwawią bujnie – strugami.
Jak iskierki zbłąkane -
Pióra pomarańczowe
Na nieżywych pałaców
Kamienne kapią – głowy.
Na kształt drobnych ogników
Piór lecą żółtych pęki,
Kiedy koniec się spełnia
Bez westchnienia lub jęku.
Jak delikatne pyły
Pióra siwe i szare
Znaczą tarcze stłuczone
Zatrzymanych zegarów.
W kolorze sadzy pióra
(To przestrzeni - żałoba)
Z kiru chusty składają
Na bezimiennych grobach.
Na śnieżnym alabastrze
Drobne piórko zielone
Delikatnym dotykiem
Powiewu – położone.
Ta zieloność wystarczy
Za wieńce z łez splecione,
Świece woskiem pachnące
I kwiaty niezłożone,
W kolegiatach zburzonych
Niewybrzmiałe wersety,
Organy uciszone,
Niespisane sonety,
Za smutny współdźwięk dzwonów,
Niespełnione życzenia
I krótką chwilę żalu
Po małym – nieistnieniu.