O kolorze czereśni lub wiśni dojrzałych
Budzą się pośród świtu nagie, obolałe,
Ognistymi szponami zewsząd poranione.
Patrzą na ściany zamku – na ziemię zwalone,
Na piargi wielokształtne – w miejscu domów białych,
Na trwałość obróconą – w bezład form nietrwałych,
Na gładkości – w strzępiastość upiorną zmienione.
I z chmur tych grozą chwili boleśnie przejętych
Kapią łzy zbyt masywne – niczym krople krwawe
Na stadiony i bary, na posągi świętych,
Jednym kryjąc całunem – sławę i niesławę.
A miniona uroda, nadzieja, ofiarność
Pod bujnym kocem pyłów jedną tworzą – marność…