Przyszłość nienarodzona – ta w beciku marzeń,
Kiście planów, soczystą nadzieją nabrzmiałe,
Ulotnie modre cienie – dawno przeszłych zdarzeń,
Zamki na lodzie kruchym, nie powstałe jeszcze,
I ruiny przebrzmiałe – melodią historii,
Strony przyszłych metafor, od tarczy i krzyża,
I te pożółkłe tomy - o sławie i glorii,
Dawne strojnych tancerzy kolorowe pary
I przyszłych piosenkarzy – kryształowe głosy,
Dawno pożółkłe szpalty i przyszłe rozdziały
I ucichłe oklaski oraz – przyszłe ciosy.
Nieżywych bohaterów pułki połyskliwe,
I przyszłych wojowników tysięczne zastępy,
I wrony byłe, siwe, nad pobojowiskiem,
W przyszłych zburzonych miastach – nad zgliszczami sępy,
Byli nawigatorzy oraz przyszli strzelcy,
Były wąsaty pilot – z przyszłym mechanikiem,
Ciężkie chmury minione – z nieminionym blaskiem,
I zmierzch uśpiony dawno – z niezbudzonym świtem,
I minione eksplozje – z błyskami przyszłymi
Dawne rude płomienie, przyszłe dymy sine
Minione wątpliwości, nieminione winy,
Minione rude zorze – z nieminioną ziemią,
Dawne ściany – w tragicznych dosłowności liter
I nie powstałe jeszcze – osiedla zburzone,
I te okna minione, wybuchem rozbite,
Z przyszłych szklanych odłamków - cierniowe korony,
Dawne westchnienia żarem spełnione boleśnie
I przyszłe krzyki dzieci – o dar ocalenia,
I te pieśni minione, przerwane zbyt wcześnie,
I wybrzmiałe rozkazy, i przyszłe sumienia.
Spotykają się w punkcie jednym bez wymiarów,
W którym łączą się barwy przeszłości, przyszłości,
Punkt ten błękitnie zwiewny i kamiennie trwały,
Nosi nazwę zwyczajną, cóż – teraźniejszości.