w locie łapiesz
w pełni uśmiechasz
coś mamroczesz
ja nie syszę
poddana jestem twojej urodzie
lgnę do ciebie i oddalam
jeno nie wiem czy ty czy ja
kroki zmieniam dla pochlebstwa
chwiejnej swojej osobowości
w chwiejnym oparciu łapiesz mnie
kiedy nogę zadzieram na tobie
do pozycji bolero czy samby
albo suczki poddajnej pod ręką
tango nam grają a w tangu my
słodkie miny mamy kwaśne
i szarpanie prymitywne
jak kto komu podda się
cóż to za arystokracja
gdzie kultura,aspiracja
cóż to za stronnictwo
przebiegłe i zuchwałe
odchodząc w tańcu
tak wyśmienitym
w zasadzie
'dama tańczy sama'
zguśnialcy patrzą
a maestro gra
do rana białego...