życie na Marsie mamy
żwiru pogorzelisko
wodę z piachem
na lepiankę
dwa księżyce
na dodatek astroidę
w satelitarnym dronie
co przez wody się przebiła
po letniej powodzi
peryskopowym wałem
nie ma co zazdrościć
nie ma też komu
Odra się zamuliła
wylała i spiętrzyła
tworząc morze śmieci
zamiast statków
z białymi żaglami
dała pływające samochody
niezła grawitacja
gdy się system tworzy
błyskawicznego systemu
ludzi chcą wysiedlić
by cimnotą zasiedlić
w postępowych błaznach
co chcą rządzić światem
na łez padole
dając nam 'Popiół i diament'
bez łez a uśmiechu
w życiowym niedoczekaniu
dałem tobie życie
lecz odebrano mi ciebie
przez kłamstwa co trują
a ja przecież Kocham
dzisiaj czuję się jak pustyni
z godności obdarty
gdzie słów nikt nie słyszy
nie słyszy co czuję?
a czuję się w lesie pełnych chaszczy
co światła nie przepuszcza
tylko echo wiatr odbija
ile lat cierpienia
tyle lat kłamstwa się powiela
od dziada pradziada
od ojca po matce
od samych korzeni
kłamstwo za kłamstwem
leci wody przedsięwzięciem
lecz doczekam dnia
nadzieii nie tracę
stojąc na świętej ziemi
wciąż modlę się o prawdę...