na zakręcie już listopad
nagość drzew wita
kobierce opadłych liści
mgłą zwilżone mżawką deszczu
co cicho nucą o przemijaniu
pod głębokim oceanie nieba
pan listopad chryzantemy wręcza
'złociste chryzantemy'
niezliczone groby okrywa
ze światełkiem do nieba
gdzie dusza z duszą jednoczy
ilu ludzi już odeszło
ilu co dnia odchodzi nocą
jak szybko się starzejemy
przybierając resort naziemny
gdyż pod zimią konspiracji nia ma
i choć aura ciepła lecz smutna
w wschodzącym słońcu pustyni
nie jedni zostają bez pamięci
a przecież byli z dziada pradziada
życiem ciesząc jak dzisiaj my
jak nad życiem warto się zastanowić
nad życiem zanim bldość nas ogarnie
zanim udamy się do świata podziemnego
ile życie jest warte jak ubodzy jesteśmy
bez matki i ojca i ilu bywa bez pamięci...