nade mną niebo wzburzone
przestrzeń ma klarowną
roztańczone cukrówki
spojrzenie przyciągają
wiatr cicho nuci,wdzięcznie
swoim tchnieniem pieści lico
rodząc uśmiech już od rana
w małym zagajniczku pan
okruszyny rozsypuje
cukrówki jak samoloty lądują
to na trawę, na trotuar
wielkie stado trzepocze skrzydłami
człowiek rozłączyć ich nie może
jak dziatki ufność pokładają
że stopą się ich nie nadepnie
na miłe powitanie
dla chwili relaksu
wyszło też słoneczko
z podchmurnego obłoku...