zanim zdążyły zatańczyć na papierze.
W głębi duszy rozbrzmiewała cisza,
a cierniowe krzewy zamknęły skrzynię,
w której serce, spętane klątwą, zapadło w sen.
Wtedy wszystko rzuciłam w ogień:
każdą stronę, każdy wers, każde słowo.
Zamknęłam w sobie ranę, żyłę pozbawioną życia i sensu.
I nagle zaczęła przeze mnie płynąć rzeka słów,
nabierając barw tuż przed oczami,
malując obrazy w najgłębszych zakamarkach umysłu.
Teraz pozostało mi tylko kilka kropel atramentu.
















