Wygnany przez jedną, wyśmiany przez drugą kobietę.<br />
Przyjaciel, zdrajcą się okazał.<br />
Straciłem pracę, a ukochany pies - zdechł.<br />
W dodatku było mokro i pochmurno,<br />
A ja tylko stałem w strugach deszczu,<br />
Pod ciężarem kropel ugięty<br />
I patrzyłem na płomienie jasne, które mój dom trawiły.<br />
W czarnym płaszczu i w dżinsach wytartych,<br />
Bez perspektyw i nadziei,<br />
Nie miałem nawet, z kim się tym podzielić,<br />
Gdyż wszystkich zamordowałem,<br />
Włączając to samego siebie<br />
I ludzi, którzy pokładali we mnie nadzieję.<br />
- Teraz, upokorzony i zrujnowany,<br />
Spłonę pod mej fałszywej dumy sztandarem.