w kierunku marmurowej świecy<br />
Nie stała samotnie w ciemności<br />
ogrzewało ją pudełko wypalonych zapałek<br />
Ubogie słownictwo zamilkło<br />
pożarte czerwienią gniewnych policzków<br />
pozostało owinąć się suknem wyobraźni<br />
Odpowiedź pustki była pytaniem na pytanie<br />
w sztucznych ramionach rozkoszy<br />
na odkształconym tapczanie<br />
każda wnęka to stronica radości<br />
wijąc się ciałem z nabrzmiałymi piersiami<br />
spełniając dzisiaj tylko pragnienie<br />
<br />
Kiedyś nadchodzi dzień spłaty<br />
samotnych ze swojego wyboru<br />
lecz w zmienności upodlenie odchodzi<br />
przestrach zjawia się w kapturze niższości<br />
tylko słowa są dowodem wolności czynów<br />
W smutnych stwierdzeniach skrzywionych ust<br />
prawdziwym być tylko w stronicach odkształceń<br />
potępionym w "wyjątkowych" oczach brązu<br />
<br />
zniknąć zupełnie ukradkiem