która równie gwałtowanie gaśnie jak się zapala,<br />
czasem nawet nie sparzy, innym razem szybko rozpala.<br />
<br />
Często to ja ją zaprószam, podsycam i do pożaru zmuszam,<br />
ty ją uparcie gasisz, boisz się, że zbyt wiele stracisz,<br />
gdyby obawy oddalić, wiem, że pragniesz się ze mną w niej spalić.<br />
<br />
Ja się nie boję żaru, potrzebuję tylko ciebie do pary,<br />
chce by nasze ciepło aż piekło,by we krwi wrzało, a gdy będzie mało <br />
by płomienie się z nami bawiły, by nas rozkosznie pieściły.<br />
<br />
By lizały językami nasze jeszcze nie rozgrzane ciała, <br />
byśmy w jedno się stopili i nie mogli wyjść z zachwytu dla tej chwili,<br />
poczuj ze mną rozkosz żywiołu, ten ogień nie zaszkodzi nikomu.<br />
<br />
A gdy już osiągniemy szczyty, ogień sam się nasyci, <br />
połknie wszystkie obawy i zamieni w strumień lawy, <br />
wlejemy ją do słoika i popatrzymy jak pod wodą magma znika.<br />
<br />
Od teraz gdy zapragniesz bawić się ogniem, po prostu przyjdź do mnie,<br />
popatrz w moje oczy, wiesz dobrze, że iskra zaraz zaskoczy,<br />
teraz widzę ją i w twoim spojrzeniu, oddajmy się ognia pragnieniu. <br />
<br />