trzymam się grzywy i pędzę przed siebie na oślep,<br />
<br />
życie poniosło mnie na wyprawę w nieznane, <br />
nie pytało o zgodę, nie dało szansy na przygotowanie,<br />
<br />
biegnie zbyt szybko, widzę jak w oddali<br />
maleją sylwetki tych, którzy mnie kochali,<br />
<br />
chcę do nich zawrócić, ale nie wiem jak kierować <br />
bestią, która mnie niesie i nie chce się zatrzymać <br />
<br />
głaszczę ją po szyi, przemawiam do niej łagodnie,<br />
całuję i ze łzami w oczach proszę, ale nie zwalnia<br />
<br />
próbuję dotrzeć do niej krzykiem, ciągnę za grzywę<br />
jednak udaje, że mnie nie słyszy i nie czuje<br />
<br />
pędzi szalonym galopem, nie patrząc na przeszkody<br />
czasem udaje się jej, i którąś z nich przeskoczy<br />
<br />
wiele razy się potyka, kaleczy boki i kopyta<br />
ale nie zważając na ból i na mnie, dalej gna<br />
<br />
nie mam już siły dłużej się trzymać, <br />
ale brak mi odwagi by puścić grzywę<br />
<br />
moja piękna bestio, nie wiem dokąd zmierzasz, ale pozwól<br />
by choć jedna chwila tej szalonej wędrówki zależała ode mnie<br />