jednak żadna kryjówka nie jest doskonała<br />
<br />
wkładam cię do starej blizny<br />
dawno zagojonej, która wciąż boli<br />
<br />
ukrywam cię we wspomnieniu szpitalnego łóżka<br />
zamykam w butelce z lekarstwami <br />
<br />
ale ty wciąż uciekasz i spływasz z mocą w moje żyły<br />
jeśli nie rodzisz się na nowo w swej najgorszej postaci,<br />
<br />
to przynajmniej odgrażasz się, że powrócisz<br />
w każdym śnie obiecujesz, że jeszcze się spotkamy<br />
<br />
marzę by spojrzeć w przyszłość i nie zobaczyć tam ciebie<br />
pragnę gładzić moje blizny z uczuciem, że już po wszystkim<br />
<br />
chcę cię wyciąć z mego życia tak jak ty wycięłaś mój uśmiech<br />
śnię by cię spalić na stosie żalu i nienawiści,<br />
<br />
a potem rozsypię prochy we wszystkich zakątkach świata<br />
i poproszę wiatr żeby cię pochował,<br />
<br />
ale ty jak feniks potrafisz odrodzić się z popiołów<br />
istniejesz tylko po to, by niszczyć moją nadzieję<br />
<br />
choćby wrzucić cię do jądra ziemi<br />
ty i tak w końcu przebijesz się na powierzchnię <br />
<br />
niszczysz moje życie gdy jesteś i gdy cię nie ma<br />
twoja wendetta nie może być doskonalsza <br />
<br />
proszę, karm się mną, rośnij w siłę, zniszcz we mnie wszystko co zostało, ciesz się infekowaniem duszy i ciała<br />
<br />
jeśli w końcu uda ci się mnie zabić ty zginiesz ze mną<br />
dla takiej nadziei warto byłoby umierać<br />
<br />
gdyby nie świadomość, że powrócisz w następnym pokoleniu<br />
i konsekwentnie będziesz niszczyć każdą najmniejszą cząstkę mnie <br />
<br />