<br />
Moja pustynia ugina się pod pręgierzem palącego słońca, ziemia krzyczy spękana a bose stopy kaleczy jej chropowaty krzyk. Żar pożera ostatnie krople wilgoci, pochłania całą moją energię i siłę by stać&#8230;&#8230;&#8230;<br />
Moja pustynia zamyka mnie hermetycznie w kuli z nieczułości, a bezlitosne słońce wypala resztki tej nikłej smużki, po której skroplone uczucie wnika w głąb udręczonej ziemi.<br />
<br />
Gniewne pomruki gorącego wiatru smagają udręczoną planetę moich niepowodzeń. Nie proszę już o łaskę&#8230; <br />
O choćby jedną kroplę prosto z krwistego serca Wszechświata. Szkarłatną kroplę, która w duszy Wszechświata wibruje wilgotnością i tętni życiem. <br />
<br />
Ta jedna, mała kropla kusi kryształem najsubtelniejszych z uczuć, tak odległa na antracytowej tkaninie kosmicznych przestworzy, niebotyczna w swej małości, mogłaby ożywić znów spękaną skorupę mojej pustyni&#8230;<br />
Palące słońce krwawi spękane serce karmazynowym blaskiem. W chłodzie pustynnej nocy drżę, tak zimno tu bez Ciebie! I po omacku, w ciemnościach szukam dłońmi drugich dłoni&#8230; <br />
<br />
Umęczone upałem skały, kąsane mroźnym oddechem nocy, jęczą pod jego naporem. Coś pęka z trzaskiem, kruszeje skała mojej obojętności&#8230; <br />
<br />
Odejdę cicho w tą bezduszną, pustynną noc, smagając wichrem niedosytu własne Ja.<br />
Lilithu<br />
07.03.2010<br />