Ptakiem umyka w przestworza korali.<br />
Na firmamencie, marzeniem utopi,<br />
Jak chmurna zjawa, łzami nieba kropi.<br />
<br />
Widna o zmierzchu, widna o jutrzence,<br />
Jak nieba zorza w błękitnej sukience.<br />
Tęcza burzowa, malarka horroru,<br />
Harmonia światła, piękna i koloru.<br />
<br />
Marzeniem senna, zjawa letnią nocą,<br />
Na świętojańskiej robaczki się złocą.<br />
W piórach paproci, w opowieściach ludu,<br />
Lasu czarodziej, na granicy cudu.<br />
<br />
Boru pieśń senna, na muzycznej fali,<br />
Baśniami wraca podróżna z oddali.<br />
Z koników polnych wietrzykiem porwana,<br />
Na łzawych okach stawu rechotana.<br />
<br />
Skromna, cichutka, powraca, przepada,<br />
Dzień kolorowy baśń życia układa.<br />
Nękane wiatrem, jak na drzewie listek,<br />
Drży w niepewności podrygując wszystek.<br />
<br />
Utkane w myśli, ducha, wnętrza zjawa,<br />
Przemierza życie, obawą napawa.<br />
Tchnie splot nadziei, radością zieleni,<br />
Złoci i mruga oczami półcieni.<br />
<br />
Józef Bieniecki