Wiatr rozwiewa Ci myśli
kiedy rankiem szykujesz śniadanie.
A przy śniadaniu radio.
Snujesz plany.
Wychodzisz z domu.
Wciąż senne oczy
zaglądają pod kapelusze,
parasole,
włosy.
Pada deszcz,
przynosi na myśl płynność życia.
Ulotność.
Włóczysz nogami po ulicach,
wymijając cudze problemy.
Przecież masz swoje.
Tak ciągle.
Zajmujesz umysł mityczną sferą profanum.
A czego pragniesz?
Gdzie jest Twoje sacrum?