w piersi stron z rangami jej błekitnego męża
(mu tylko purpurowy dymek cieknie z trójzębu skroni)
zbyt monotonnie wbiegłem za przepyszny kwas
struktur jej powiek
i tylko mocz słońca kapie co wiosnę
i łapie Ziemię za skalne oczy
a ona pęka na marginesie moich posągowych
mózgów namiętności