i morfologia zabójcy lub motelu
dławią mnie wekslem dowodów
zgniatają jak banknot ciszy w portfelu
moszcz z krwi zalewa tunele nieba
i Gabriel z baryłką ratafii
umiera biała obłoków gleba
pszenica rezurekcji w lochach parafii
rezydencja króla wynajęta dawno
przez szczury oblężenia i szkielety kurw
snajper wystrzelił w luksusowe prawo
przebijając zapluty talizmanów mur
zabierz mnie z powrotem
do chaty wiosny i tanga
gdzie słońce śmierdzi potem
i kraj mój niszczy bezdenna falanga
nieżycia