czas pókim tak młody
nie polegnę w tym przykrym teście
bo inne czekają mnie przeszkody
Powoli zaczynam akceptować
ten pocisk zawistnego losu
odkąd cie nie ma zacząłem próbować
i chyba na ten ból znalazłem sposób
Nie ma już na półce leku
z etykieta wódka czysta
nie mam już tego lęku
że zgubiłem swoją przystań
Nie wiem jak to wyjaśnić
tak wiele dla mnie znaczyłaś
lecz uczuć płomień musiałem zgasić
Serce-ten materiał już zmęczyłaś
Choć powinienem mieć żal
i nie móc o tobie dobrze myśleć
lecz skruszyłaś serca wiele skał
zawsze będziesz w nim istnieć
Każdy ma w sobie granice
ty ja przekroczyłaś
jednak jeden plus tego widzę
bólu straty mnie nauczyłaś
Wiem że z czasem przejdzie
chyba to już się zaczyna
słońce w mojej duszy wzejdzie
i przestane ciebie i mnie obwiniać
Tyle łez już wylałem
tak wielka ich ilość
w jedno miejsce zebrałem
ten akwen nazwałem dotychczas największa miłość
Zdarza się to czasem
że znów przypływ czuje
ale ja wiem ze z czasem
to się wszystko ustatkuje
Czuje jak to morze męki
rządzi się prawami
jak oceanów ogrom wielki
zalewa me serce uczuć przypływami
Możesz mnie za wyznania ganić
i tych slow piękność
jedna to co najbardziej mnie rani
to twego spojrzenia obojętność
Jest coś o co się winie
i kiedyś przestane to robić
w każdej dziewczynie
widzę Anne Połtowicz