tuż przed startem
zniszczony poniżony
serce z uczuć obdarte
Patrze w znajome twarze
człowieczeństwem się wstydzę
ten dobry we mnie każe
patrzeć im w oczy w których nic już nie widzę
Jak łatwo było przedtem
wierzyć w młodzieńcze ideały
miłością i honorem odetchnę
ale one interesować mnie przestały
Nadzieje nie zginęła
w sercu się jeszcze tli
kobieta na pół mnie przecięła
źle źli się zły
Nie sypiam już wcale
wędruje jakby we śnie
przejadły mi się smutki i żale
niech to się skończy wreszcie
Uczuć plik ciąży mi jak kamień
sprowadza mnie na dno
wole być najgorszym chamem
niż doświadczać całe zło
Kobieta i ta miłość do niej
która na wskroś mnie przepełniała
stanęła po drugiej stronie
i ślepą furia się stała
Obawiam się tej siły we mnie
która zabija mnie tchnieniem
serce którego broniłem tak pewnie
teraz stało się więzieniem
O jutrze nie pamiętam
i nie boje się wybierać
nie chce odczuwać wczorajszego piętna
dlatego żyje tylko tu i teraz
Całe dobro we mnie zgniło
gdy z miłością się starłem
nazywam się Miłosz
i za życia chyba umarłem