Wydaje się być niemal niezdobyta,
Niczym motyl wędruję po jej kwiatach losu,
Często próbując nektaru porannego lotosu,
Bacznie strzegąc w cieniu tej tajemnicy,
Nie waham się wyjść z mroku zamkowej piwnicy,
Określając prostymi ruchami mój cel i zamierzenie,
Wędruję do miejsca gdzie mnie wiedzie moje przeznaczenie,
Tam gdzie wiatr liście swobodnie unosi,
Gdzie przyjaciel każde brzemię zemną będzie nosił,
I nie cofnę się choćby czekało na mnie fatum,
Gdyż podniosłem już miecz z wojennego blatu.