Przywiązany do szarości barw krat,
Powstaje przenicowany świat,
Pusty i brudny niczym popękany blat.
Rozlewa się poprzez rządzę,
Ukrywa się poprzez nędzę,
Nadaje ślepym fałszywy blask,
Okrywa ich przez cały czas.
Przez cały ten czas był i będzie,
Smętnie rozsyłał swe orędzie,
Wypleniał z krainy to co wzniosłe,
Rozmazywał najdrobniejszą świata troskę.
Lecz słońce wciąż zachodziło,
I w serca ludzkie bólem godziło,
Zadając mieszkańcom codzienne pytanie,
Czy zmieni się codziennego życia śniadanie.