Czarnoziemy rwą się z zaświatów,
Pisze mgliście starym językiem,
Zawiłe są jego wywody,
Wchodzisz na głebokie wody,
Topi się flaga pomocy,
Nadchodzi obłąkanych czas,
Zostańmy razem na świeczniku gondoli,
Popłyńmy z prądem szeptów cieni,
Przystań oddalenia woła nas,
Zwiastuje niezapomniane wydarzenie,
Lokalne latarnie biją ostrymi ogniami nieszczęścia,
Klaun ironii wzbija się w dymie na połacie łajby przeznaczenia,
Upokorzona tęcza grozi paletą szarych barw,
My razem zgodnie znikniemy,
Nikt nigdy nie zapłacze,
Nikt nigdy nie odnajdzie nas...