są gorące w słońcu błyszczące promienie.
Oświecające najgłębsze tchy moich myśli,
dostrzegam ciągle nowy sen, który się ziści.
Gdy widzę konary ozdobione tym szronem,
w biel odziane drzewa, od pnia po koronę,
niebieskości nieba odbite w jeziorze,
ciepłotę nadają w przedwiosennym chłodzie.
Do poezji co rok rymy wiosny wracają,
język z zimowego cienia wyciągają
i tyle radości na papiery rzucają,
że człowiekowi chęci do trwania przynoszą.
Zanurzę myśli w niepamiętnych już śniegach
i wyciągnę z nich esencję tak wielu zim.
Zdejmę ciepły frak, w koszuli z mym piórem
spędzę pod jabłonią tego wierszu, słońca czas.