życie pomalowało jej włosy na biało
czas przysiadłszy cicho w kąciku
z przymkniętymi powiekami
wsłuchuje się w ton słowiczego głosu
który barwą się wdziera
w szczeliny podłogi
w zaułkach gorzkiej prawdy
migdałowe powieki szukają jeszcze
straconego blasku
gdy rozlicza się z Bogiem z pór roku
ostatkiem sił w szklanych ekranach
wyszukując dreszczu emocji
po którym zostało mgliste spojrzenie
wciąż jednak słońce liczy wystające żebra
a wiatr tak samo wieje w oczy
choć na rzęsach zawisła już dusza
oby wiatr nie zdmuchnął jej jak dmuchawca