nawet w tym stanie jestem
zazdrosna o zapach innej kobiety
pytam natarczywie jak to zrobiłeś
że wolę sen od rzeczywistości
uśmiech jest krzywy a spojrzenie chytre
bawią moi kochankowie z realnego świata
machasz do nich z niebieskiego księżyca
aż pozwalasz opaść zmęczonym dłoniom
rozkładającym cienie pozbawione grawitacji
tylko ty przyciągasz ćmy pragnień
zawsze taki arogancki
odwracasz się znowu plecami
muszę odłożyć odpowiedź
na jeden dzień
jeśli kiedyś ją poznam
zostanę po tej stronie