o śpiącej królewnie
miałam lśnić na ołtarzu
(gdzie składałeś wyczerpanie
tuż obok surowych banknotów)
jak certyfikat wiecznej miłości
słowa moczone w lukrze
skrzepły w twarde grudki
nie mogę przełknąć więcej
opłaconego kawioru
nie jestem celem dobroczynnym
kiedy przejdę boso kamienie
podaruję siebie na nowo
z morałem
samodzielnie stworzonym
bez blichtru i szczęśliwego
zakończenia