w kroplówce typu strong
zatapiam spojrzenie
myśli wtłoczone do butelek
huśtają do snu
niknę
wyczerpana szarpaniną
z błędnikiem
wśród konturów rozmazanych na barze
pucułowate kieliszki mrugają
kropla za kroplą
jeszcze tu jestem
ale już ciągną na drugą stronę
wybujałe liany grube jak ramię
ratownika w zimnej poświacie
poranka
najgłębsza jest samotność
na brzegu pustej szklanki
w zagięciu niedopałka