napełnia się moimi łzami
Kolejny mocny papieros
przybliża mnie do Ciebie
Mocna, poranna, czarna kawa
jest symbolem mojej żałoby
a ostrzegałam, że Twoim stanie się grobem...
Zapomnieć nie potrafię
Nie odpisujesz...
Nie odbierasz...
Adoratorów mnóstwo
ale żaden równy Tobie
Słucham jazzu...
tak jak ty oczyszczam się z brudu...
Twoje podróże bym zniosła
Przecież mówiłam...
miłość w klatkę nie zamyka
Nie kazałeś się martwić
intensywny czas Cię opętał
ale wiesz że wariacki moment
nigdy nie minie...
Może znów usłyszę „przepraszam”
nie chcesz mnie ranić
nie chcesz wykorzystać
jak inne wykorzystywałeś
życie z Tobą kamieniem byłoby u szyi
myślisz że bym go nie udźwignęła
ale moje serce nadludzką ma siłę...