sklejone ropą wczorajszych spraw
z wilgotnych rzęs kapnęły łzy w tęsknocie
za gasnącą nocą
ktoś wyrzucił z popielniczki wypalone szczęście
mokrą szmatą zmyto ze stołu
okruchy ostatniego śmiechu
teraz wszystko jest czyste i poważne
ponure
marzenia trzymane wcześniej w lodówce
wylewam do kibla
zsiadły się jak mleko