Był wysoko na górze
Nieznany nam ten świat
Podziwiali go
Czasem palcami wytykali
Upadku podli mu życzyli
Kamieniami rzucali
Lecz trwał…
Wtem wiatr się zerwał i kasztan pac!
Swój byt na drzewie przerwał
Poturlał się po bruku
Aż tu nagle malec psotny w kieszeń swą go schował
I los kasztanowego ludzika mu zgotował
Przestroga taka drodzy moi
Choć jesteś tym co upadku się nie boi
Wiec, że będąc kimś, wysoko na szczycie
Kapryśny los jak wiatr- zmienić może Twoje życie