mam trzydzieści lat, lekko przeciągnięte rzęsy,<br />
kurze łapki w szeregu, raz, dwa, trzy, żyzna gleba.<br />
<br />
zaciskam powieki , świadomie nie istnieję,<br />
tylko ten piach, spod tych sosen które wokół domu, <br />
nie wyrastają w betonowych slumsach.<br />
<br />
nie ma dla mnie wolności, jak pies obrożę znoszę<br />
w sobie miłość, matki, w skombinowanym na wprędce <br />
związku, poklepujesz mnie po plecach okazując czułość.<br />
<br />
widzę swoją twarz, zaciśnięte usta do żywego mięsa, <br />
smakuję jak szczur – krew pomieszaną z <i>mieć</i>, nie <i>być</i> <br />
ołowianym żołnierzem perlistego uśmiechu by <i>przeżyć</i>.<br />