Zapłakaną twarz na trumnę.
Spojrzałam na tablice,
W nadziei, że to coś zmieni.
Przywróci Ci życie.
Tym razem nie byłeś tam sam.
Zobaczyłam otwierające się
sklepienie kościoła i z
Niebios tuż obok Ciebie
Spadł anioł.
Rozejrzał się dokoła
I gdy zrozumiał co się stało
Zaczął płakać jeszcze żałośniej
Niż ja sama.
Wiedział, że zawiódł.
W jego płaczu czuć było żal
I smutek rozumiał, że
Nie dotrzymał słowa,
Spóźnił się, opuścił posterunek.
Jego załamanie sięgnęło zenitu.
W przypływie przygnębienia zaczął
najpierw powoli, potem z coraz
Większą złością wyrywać sobie
pióra ze skrzydeł.
Zrozumiał - nic nie da się zrobić.
Zanosząc się coraz
Głośniejszym płaczem,
Zrozumiał to.
Zawiódł, przegrał bo Ojciec go wezwał.