Po części siebie stracie
Umieram z bólu w serca
Ciemnej kazamacie
Za drzwiami z wyrzutów sumienia
Zamknięty i w agonii
Gdzie poczucie winy triumfalnie
Przykłada mi lufę do skroni,
To koniec,
Bo biec już nie miałem siły
Miałem plany i marzenia
Które nagle się skończyły
Dopadły mnie złe decyzje
I ich konsekwencje
Ja jak zwykle chciałem dobrze
Lecz nikt nie patrzy na intencje...
To bezsilność...
Tutaj ona ma kontrole
Mimo moich szczerych chęci
Muszę zostać tu na dole
Między młotem a kowadłem
W kuźni życia złych decyzji
Kując metal przyszłych zdarzeń
Wale młotem bez precyzji,
Bez finezji...
Nie wiem sam co chcę osiągnąć
Z dnia na dzień zabijam chwile
Ile można to tak ciągnąc..?
Moje wszystkie trudne myśli
Masz dostępne tu bezpłatnie
Chcesz zrozumieć – to się wysil
Perły zawsze leżą na dnie...
28.08.2011