wróble na drzewie cicho ćwierkają,
tęskną piosenkę kapela śpiewa,
gdzieś zdartą płytę jeszcze puszczają.
Burek leniwie czasem zaszczeka,
samotna kura drapnie pazurem,
babcia z kijaszkiem na rentę czeka,
lecz brak już ranka piejącym kurem.
Nie ma już koni ani furmana,
myszy grasują w pustej komorze,
znikają stogi świeżego siana,
i nikt nie stawia snopów ze zbożem.
Nie ma już wioski "sielskiej anielskiej"
nagich bobasów chlapiących w błocie,
jeszcze gdzieś tylko ostatnia krowa,
i dzban gliniany na starym płocie.