i nie rozsiewasz, jak ona blasku.
Tylko figura oko zachwyca,
lecz mnóstwo ziaren jest w morzu piasku,
Nie jesteś nawet mym ideałem,
utkanym z marzeń pajęczej nici.
Więc czemu niczym kwitnącą różą
nie mogę wzroku tobą nasycić.
Czemu gdy wstają poranne zorze,
twój obraz pierwszy z nich się wyłania.
Czemu nim oczy jeszcze otworzę,
twój uśmiech niebo mi już przysłania.
Wciąż nie rozumiem samego siebie,
wszak jesteś tylko zwyczajną Ewą.
Więc czemu kiedy gubię cię z oczu
czuję, że tracę więcej, niż niebo.