Wbiło się do głowy.
Nawet silne buchy trzy
Nic tu nie pomogły.
Uświadomienie sobie własnego znaczenia.
Nic nieznaczące gówno, ze światem „Do widzenia”
Na bakier z systemem, moralnymi wartościami.
Sądziłem, że jestem lepszy
A jesteśmy tacy sami.
Nienawiść do świata kaleczy wyłącznie mnie.
Co dziennie rano ten sam szaleńczy bieg
Do innej rzeczywistości.
Jednak, gdy ujrzałem metę
Dopadły wątpliwości.
Dwa eN Trzy Sześć synonim skrajności.
Kiedyś Fanatyk, obecnie brak natchnienia
Do walki, do wojny, czasu rozliczenia.
Pogrążam się w myślach.
Głowa ciasna, brak miejsca.
Ostatnia skrajna męka w swych okowach pęka.
Nie będzie jednak dobrze, na zmiany już za późno.
Zapętlona monotonia, nie mi pisane jutro.
Walczyłem z tym, o czym Wy od dawna wiedzieliście.
Spojrzenie na realia skrzywione przez zielone liście.
Lubię wbić procenty nim rozpocznę dzień.
Czasem szkoła, czasem praca, a gdzie domowa sień.
Brak miejsca na świecie, brak odwołań do jednostek.
Dotychczasowe problemy ukryte pod postacią małostek.