szumiące lasy cisza pochłania
sarny przystają biegiem zmęczone
śpiąca paprotka ziemi się kłania
zapach konwalii zmysły odurza
senne melodie dzwoneczki grają
słońce odeszło za siódme wzgórza
tylko tęsknoty nie zasypiają
późnym wieczorem wychodzą z lasu
z szelestem liści zapachem bzów
w samotne serce się wkradają
by nocą tęsknić za tobą znów.