A najlepiej na urlopie
Rysuj, rysuj ile wlezie
A najlepiej na papierze
Niech ci więcej nie drży ręka
Siedź pod płotem no i stękaj
Wenę twórczą diabli wzięli
Szlak z nią noto po niedzieli
Będziesz miał a może nie
Kto to wie, a kto to wie
Lecz nad tym, nie zastanawiaj
Ten wózeczek dalej pchaj
Słusznie matka ci mówiła
Ucz się synku, nie mamiła
Prawda w oczy może koleć
Lecz na to jest dobry stolec
Kupa w piasek i z rysunkiem
Dupsko swoje z poczęstunkiem
Nie usiedzisz na mrowisku
Daj zajaram i w mym pysku
Cała gama tych szarości
Ołówkowych zaległości
Muszę nadrobić rysunek
Do pracowni poczęstunek
Dla Gapików wezmę by ci żarli
I z twoim tupetem tarli
Ręce nie wyjmuję z kieszeń
Wiec się stary już nie leń
Tak na koniec ci napiszę
Talentem celujesz w niszę
Nikt nie zjarzy twojej sztuki
Lepiej będzie dla nauki
Jak nie będziesz więcej brudzić
Może to ciebie ostudzi
Gdy poprawnym rymem zgaszę
Temperament niezłą kaszę.